Na matematyce, fizyce i wiekszosci pozostalych lekcji pracowali przy terminalach osobistych. Nauczyciel od razu widzial, co kto robi, i mоgl ucznia poprawic, albo postawic stopien.
Stopnie byly potrzebne. Sumowaly sie i na zakonczenie roku mozna bylo otrzymac bonus. Witka, kolega z klasy, ktоry wygral na rejonowej olimpiadzie historycznej, latem pojechal na duzy obоz dla dzieci nad morze. Wrоcil opalony i zadowolony. I ten wyjazd nic a nic jego ojca nie kosztowal. To byl bonus osobisty Witka. Chlopakowi sie nawet troche w glowie przewrоcilo. Troszeczke, pоki kolektyw nie postawil go na miejsce.
Uczyc sie nalezalo jeszcze dlatego ze do pracy nie brali zupelnie niewyksztalconych.
Ale bonus oczywiscie byl nie bez znaczenia.
Zenka ciezko westchnal.
Tak czy inaczej, byc malym nie jest latwo. Trzeba sie uczyc. Choc to nudne. Ale, jak im mоwili, nauka to taka praca. A zaplata za te nauke jest ocena.
Trzeba zarabiac bonusy. Pilnowac dyscypliny. Trzeba «grac zespolowo», nawet jesli zupelnie nie przyjaznisz sie z uczniami w swojej klasie. A zreszta niedlugo przeprowadzka, to jak tu sie przyjaznic?
Szkolny psycholog wyjasnial, ze przyjazn to taka bardzo rzadka rzecz. Tak rzadka, ze mozna miec, powiedzmy, tylko jednego przyjaciela. I to normalne. Za to umiejetnosc pracy w zespole zawsze sie przyda.
Psycholog wzywal kazdego przynajmniej raz na kwartal. Wypelniali tam przerоzne testy, odpowiadali na chytre pytania. Mozna bylo nie odpowiadac, jesli to bylo niewygodne. Psycholog nigdy nie karcil, tylko stawial jakis znaczek w papierach. A jak sie nazbieralo duzo znaczkоw, wzywal ojca.
Wlasciwie to wspоlczesne technologie pozwalaly uczyc sie bezposrednio z domu, komputer domowy to praktycznie taki drugi szkolny terminal. Jednak do szkoly chodzili wszyscy. Gdyby nikt do szkoly nie chodzil, to jak wyuczyc sie kolektywizmu? I co zrobic ze wszystkimi nauczycielami? I z dyrektorem, z jego pomocnikami? I szkolnym psychologiem? Nie, uczeszczanie do szkoly bylo calkowicie racjonalne, a nawet niezbedne.
W domu siedzieli tylko ci, ktоrzy nie mogli uczyc sie normalnie – rozni nerwowi albo zwyczajnie chorzy. Odsiewano ich jeszcze w mlodszych klasach. Psycholog stawial specjalne znaczki w dokumentach, potem podliczal i na koniec roku ktos dostawal bonus, a ktos odchodzil uczyc sie w domu. I tak wyszlo, ze pod koniec czwartej klasy, kiedy konczylo sie nauczanie poczatkowe, w klasach zostawalo po szesciu – siedmiu uczniоw. I z nich kompletowano klasy piate.
Mоwia, ze wczesniej szkоl po prostu dla wszystkich nie starczalo, uczono sie na dwie zmiany, a w klasach bylo po czterdziestu uczniоw. I jeszcze, podobno, dziewczynki uczyly sie razem z chlopcami. To jasne, ze poziom nauczania byl wtedy niski. Jak mozna uczyc sie w takim tlumie, i jeszcze z dziewczynami? Ale wraz ze wzrostem dobrobytu powstalo wiecej szkоl. Teraz starcza dla wszystkich.
Zenka odpowiadal na pytania, wybierajac po jednej prawidlowej odpowiedzi sposrоd kilku proponowanych. Potem wszyscy razem ogladali film o morzu i morskich zwierzetach.
Potem byl obiad.
Obiad to tez taka specjalna szkolna tradycja. Niech tam w domu jedzenie bedzie i smaczniejsze – a wlasciwie dlaczego, zamyslil sie na moment Zenka, przeciez produkty sa takie same? – za to stolоwka w kazdej szkole pozwalala na zatrudnienie jeszcze calej masy ludzi. I dlatego bezrobocie bylo minimalne. Mоwili o tym na lekcji wychowania obywatelskiego. I taki wspоlny obiad uczyl porzadku. Glоwnie przestrzegania zasad prawidlowego zywienia i kalorycznosci pozywienia.
Po obiedzie byla jeszcze lekcja fizyki, a potem wychowanie fizyczne. Grali w pilke nozna z szоsta klasa, skonczylo sie remisem. Znaczy, kazdy dostal po plusie. Po meczu zegnali sie z godnoscia, sciskali sobie dlonie, mоwili, ze jak jeszcze troche potrenuja, to moga wygrywac ze starszymi. A za to nalezy sie bonus.
Zenka czytal o przyszlosci w powiesciach fantastycznych. Tam wlasnie tak opisywali szkoly. Nauczyciel – mezczyzna. I klasy calkiem nieliczne. I komputery u wszystkich na lawkach. Tylko o samych lekcjach nikt nie napisal. Nawet Strugaccy.
W szkole im wyjasnili, ze klasowo-lekcyjny system nauczania to fundament wspоlczesnego ksztalcenia. Ze zadne inne formy nauki dorastajacego pokolenia nie udowodnily na razie swojej aktualnosci i racjonalnosci. Dlatego mieli po szesc-siedem lekcji kazdego dnia. Konsekwentnie. Mniej tylko przed wakacjami.
I jeszcze byla godzina wychowawcza, na ktоrej wychowawca tlumaczyl, kto i za co otrzymal punkty, dawal rozne rady, ocenial zachowanie i wyglad zewnetrzny.
Zenka spytal go, tak jak wczoraj tate, po co rysowali Dziadka Mroza, z jego ta niby wnuczka.
Wychowawca wyjasnil, ze w ten sposоb sa uczeni sumiennosci. Nie wszystkie przedmioty, ktоre poznaja w szkole, w przyszlosci przydadza im sie w pracy. Bo, na przyklad, historia…
– A co z historia? – Witka od razu podniоsl glowe.
– A to. Historia w zyciu praktycznie nikomu sie nie przyda. Tylko tym, ktоrzy zostana nauczycielami. I biologia, tylko weterynarzom i lekarzom. I chemia, tylko inzynierom w przemysle chemicznym. Wszyscy ucza sie tego samego, to rozwija w was zdyscyplinowanie i sumiennosc. Rozwija odpowiedzialnosc. Rozumiecie?
Вы ознакомились с фрагментом книги.
Приобретайте полный текст книги у нашего партнера: